Mycie okien, które prowadzi do zbawienia. Trzy myśli na Wielki Tydzień

Mycie okien, które prowadzi do zbawienia. Trzy myśli na Wielki Tydzień
Fot. Depositphotos.com

Czy będę mieć na Wielkanoc czyste okna? Jeszcze nie wiem. Ale już wiem, że jak co roku katolicka część internetu zaczyna się zapełniać memami z Panem Jezusem oceniającym jakość wielkanocnych porządków.

A za tymi zabawnymi żarcikami idzie poważne przekonanie, że czyste okna i umyte podłogi do zbawienia nie są potrzebne i należy się zdecydowanie bardziej skupić na liturgii. Czy tak naprawdę jest? Czy mycie okien jest potrzebne do zbawienia?

Nie jesteśmy duchami, potrzebujemy jedzenia (i czystych okien)

Bardzo lubię boskie przepisy dotyczące świętowania Paschy, o których czytamy w Piśmie Świętym: rodzina ma się postarać o baranka, ważne są zioła, ważny jest chleb, ważne jest to, w co się ubierzemy i jak będzie przygotowany dom.

Przez ostatnie kilka lat widzę coraz mocniejszą tendencję do okrawania świąt z „przeżyć świeckich” na rzecz „przeżyć duchowych” i faktycznie takie napominanie może mieć sens, gdy ktoś sprowadza Wielkanoc do śniadania i planuje wszystko tak, by celebrować wyłącznie rodzinny wielkanocny poranek, liturgię Triduum traktując jako przerywnik w sprzątaniu i pieczeniu. Jasne, że nie o to chodzi. Ale idąc w przeciwnym kierunku, w stronę „solo Triduum, sola liturgia” (łacinnicy wybaczą) tracimy bardzo wiele ze świętowania, które Pan Jezus na tyle cenił, że dając się zapraszać do przeróżnych ludzi na uczty, wesela i przyjęcia dorobił się od faryzeuszy pogardliwego określenia „żarłok i pijak”.

Duch nie jest oderwany od ciała. Potrzebna jest równowaga, także w czasie Wielkiego Tygodnia. Nie można tylko sprzątać i piec, zaniedbując przeżywanie najgłębszych chwil chrześcijaństwa. Ale nie można też tylko adorować i przeżywać duchowo, ignorując brud i bałagan w miejscu, które wybieramy do świętowania. To banał, ale łatwo tu pod wpływem różnych czynników stracić równowagę i zamiast ją łapać, usprawiedliwiać się tym, że takie jest życie i czyste okna są niepotrzebne, gdy mamy czyste serce. I co gorsza wytykać te czyste okna tym, którzy ich mycie na czas ogarnęli, lekceważąco twierdząc, że w Wielkanocy chodzi o co innego, a najwięcej dzieje się w kościele. W którym, nota bene, mycie okien i podłóg oraz polerowanie ławek jest jedną z części przygotowań do świątecznej liturgii.

Nie lubię sprzątać, ale… Pokuta i jej wielka moc

A może to, czego nie lubisz i co zawsze wydaje ci się trudne, potraktuj jak wyzwanie i wezwanie do pokuty? Jeśli nie lubisz myć podłogi, umyj ją tak, by lśniła, nie żałując czasu ani siły. Zrób to nie po to, żeby się umartwiać dla samego umartwiania, ale by wykorzystać niezwykłą moc, jaką Pan Bóg „doczepił” do czynienia pokuty. Świetnie mówił o tym ostatnio o. Adam Szustak: pokuta nie jest po to, żeby się czymś męczyć i dokładać sobie cierpienia. To coś, co może pokonać skutki zła w twoim życiu, te, które ciągle ci towarzyszą i ciągle jeszcze coś psują. Czemu tego nie docenić?

Tak, przedświąteczna rzeczywistość może być zdominowana przez chęć uporządkowania wszystkiego w domu, i mogą to czuć zwłaszcza te osoby, które w swoim domu przygotowują dla innych święta. Dlaczego nie wykorzystać tego duchowo? Czemu osławionych świątecznych porządków nie „doładować” dobrą intencją, modlitwą, nie połączyć sacrum, które mocno się objawia w Wielkim Tygodniu w chrześcijańskim życiu, ze sferą sprzątania, pieczenia i gotowania, którą często uważamy za profanum, za mniej ważną od przeżyć duchowych? 

Najpierw to, co konieczne, potem to, co możliwe

Wielki Tydzień to też czas łaski... obserwacji własnych nawyków, i tych duchowych, i tych na pierwszy rzut oka niezwiązanych z wiarą. Czy mamy tendencję, żeby cisnąć i zajeżdżać się wykonywaniem tysiąca zadań z naszej listy świątecznych czynności (według nas) koniecznych? Czy może dajemy sobie ciche przyzwolenie na to, że idealnie nigdy nie będzie, wiec po co się starać o najlepszą wersję?  

Jak nam idzie szukanie i docenianie w życiu równowagi? Wielkanocny poligon testuje nas pod tym względem bez litości. Warto z tego poligonu skorzystać, przykładając do siebie szablon św. Franciszka. Szablon mówi jasno: najpierw to, co konieczne, potem to, co możliwe, a takie postępowanie prowadzi do harmonijnego wejścia w Święta. To mocne pytanie: co jest konieczne? Bez czego nie wyobrażamy sobie Świąt? Dlaczego właśnie bez tego? Czy to takie istotne dla naszego życia duchowego, dla wiary, dla relacji? A może to stary nawyk, odziedziczony po prababci, przywiązanie do myśli, że Wielkanoc bez tych małych babeczek z lukrem cytrynowym to żadna Wielkanoc?

Wielki Tydzień to świetny moment, by się w ferworze przygotowań jednak na chwilę umieć wyciszyć, zatrzymać i zastanowić, z czego możemy dać się odrzeć, z czego możemy zrezygnować, co wybrać. Co jest konieczne, a co jest tylko możliwe. I każdego wielkotygodniowego dnia oceniać: czy to, na co zamierzam poświęcić większość czasu i energii, jest na pewno konieczne?

U każdego będzie tu inaczej. Być może ktoś, kto nie mył tych słynnych okien od roku, właśnie tego potrzebuje. A młodzi rodzice z maluszkami uwieszonymi u rąk i nóg ogarną żurek i mazurek i dla nich zatrzymanie się na minimum będzie lepsze od umierania ze zmęczenia aż do Wielkanocnego Poniedziałku, z mieszkaniem na błysk i zestawem ekstra ciast. Może dla kogoś lepsze od umytych okien będzie przepłakanie w kaplicy całego Triduum w odpowiedzi na działanie Ducha, który przychodzi, leczy, zmienia i daje zmartwychwstanie? A może komuś innemu spokój i konkret fizycznej roboty, jaką jest porządkowanie domu, da świetną przestrzeń do myślenia o Bogu i Jego miłości?

Czyste okna nie są wyłącznie znakiem przywiązania bardziej do profanum, niż sacrum. Mogą być miejscem spotkania z Jezusem. Mogą prowadzić do zbawienia, jeśli są naszą małą rzeczą, w której mimo wszystko jesteśmy wierni. Może to właśnie te czyste okna, umyte dla innych, sprawią, że usłyszymy: "Dobrze, sługo dobry i wierny...?" Proste wypełnianie swojego najzwyklejszego powołania wiele osób doprowadziło do nieba. Szkoda by było to przegapić, tonąc w robieniu rzeczy możliwych i zapominając o tym, co w wydarzeniach paschalnych jest konieczne. 

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
ks. Krzysztof Porosło

Wielość symboli, modlitw i obrzędów, w których uczestniczymy w trakcie Triduum, może przytłaczać i onieśmielać. Dlatego potrzebujemy mistagoga - przewodnika, który pomoże nam rozjaśnić to, co jawi nam się jako niemożliwa do zrozumienia ciemność. Rolę...

Skomentuj artykuł

Mycie okien, które prowadzi do zbawienia. Trzy myśli na Wielki Tydzień
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.